Odpowiedź forum utworzona
-
AutorWpisy
-
GregUczestnik
Angelo Nielot, rozsądna wypowiedź na Facebooku odnośnie braku informacji o transferach.
GregUczestnikTo, co napisałem podsumuję krótko. Jeżeli klub ma zrobione badania marketingowe kibiców na pewno jest traktowany bardziej poważnie przez potencjalnych sponsorów. Dzięki temu można też szybciej przekonać firmy u których zgadza się grupa docelowa. To jest najczęściej twardy biznes. Praktycznie nikt nie będzie chciał wyrzucać pieniędzy w błoto.
Poza tym, w tym roku klub ogłosił kilku sponsorów/partnerów. Gdzie oni są widoczni? Poza tymi postami ja ich nigdzie nie widziałem. Na razie największą furorę zrobiła ostatnio Krowa Mać Burgers. Co z pozostałymi, którzy dołączyli w 2021 roku?
GregUczestnikOstatni przykład z mediami społecznościowymi, to nie są żadne frazesy z wykładu profesora ekonomii. Taki Facebook, Youtube czy Linkedin pozwala precyzyjnie docierać do własnej grupy docelowej. Nie rozumiem dlaczego w obecnych czasach ktoś miałby decydować się na sponsoring sportowy jeżeli klub nie ma opracowanej grupy docelowej. To się po prostu nie opłaca. Dużo lepiej zainwestować w media społecznościowe.
Opłacać to się może ewentualnie w jednym przypadku takim jak porozumienie w sprawie burgera. Każdy musi jeść i tutaj sprawa jest dużo prostsza. Z tego powodu ten ruch jest świetny, bo trafia we właściwe miejsca, angażuje kibiców i co ważne, każda strona od razu na tym korzysta finansowo, więc tam jest wszystko w jednym.
GregUczestnikKlub powinien zrobić wszystko, żeby sponsor osiągał też zyski. Takie podejście jest na Zachodzie czy w Stanach Zjednoczonych. Akcja z burgerem jest świetnym przykładem, że firma wraz z klubem może zaangażować kibiców i zyskać na tym finansowo. I to od razu. Do tego jednak potrzebna jest aktywacja sponsorów. W Odrze na plus jest to, że dyrektor Wróbel, który wie jak to wygląda na Zachodzie chce iść w tym kierunku.
Załóżmy jednak, że firma poprzez sponsoring chce budować wizerunek. On jednak też na dłuższą metę ma się przełożyć na sprzedaż. Jeżeli więc firma buduje wizerunek wśród osób, które nie są jej grupą docelową, to taki sponsoring jest tylko wyrzucaniem pieniędzy w błąd a firma nie jest partnerem biznesowym tylko filantropem. Jeżeli grupa docelowa się nie zgadza, to do roku firma zauważy, że nawet na dłuższą metę nic z tego nie będzie, bo trafia do niewłaściwych ludzi i przestanie być sponsorem.
Bez określenia grupy docelowej oczywiście można kogoś skusić na sponsoring (jeżeli ktoś pozwoli się skusić bez pokazania grupy do której się uderza), ale jestem przekonany, że taki sponsor zostanie z klubem maksymalnie dwa lata. Prawdopodobnie jednak odejdzie do roku.
Jeżeli sponsor miałby być na dłuższą metę, to musi się zgadzać grupa docelowa oraz musi angażować się w komunikację z kibicami najlepiej przy pomocy klubu. Wtedy jest szansa, że sponsor będzie czuł się jako partner biznesowy (a nie filantrop) klubu i będzie widział korzyści z tej współpracy. Bez określenia grupy docelowej i bez aktywacji sponsora szybko może się to skończyć, bo prawdopodobnie sponsor będzie tylko wykładał pieniędzy i nic z tego nie miał, nawet korzyści wizerunkowych wśród swoich potencjalnych klientów.
W świecie mediów społecznościowych, gdzie możliwości reklamowe są dużo większe i dużo bardziej dokładne niż w mediach tradycyjnych także pod kątem budowania wizerunku, kluby (ale także sportowcy i związki sportowe) muszą się dużo bardziej starać, żeby kogoś pozyskać. A potencjalny sponsor może powiedzieć wprost: jeżeli nawet nie macie zbadanej grupy kibiców, to po co mam się tym w ogóle interesować jak na Facebooku czy na Linkedin mogę dużo łatwiej i pewnie dużo taniej budować wizerunek i docierać do moich obecnych i potencjalnych klientów.
GregUczestnikSponsoring nie powinien ograniczać się tylko do eksponowania logotypów, bo samo pokazywanie logotypu niewiele wnosi. Musi do tego dojść aktywacja sponsorów, co jest bardzo ważne. Ma to miejsce w przypadku akcji z burgerami i za to Odrę można jak najbardziej chwalić, bo tak to powinno wyglądać i jestem pewny, że dyrektor Wróbel bardzo dobrze to rozumie.
Jeżeli nie ma zrealizowanych badań marketingowych kibiców, to nikt poważny w to nie wejdzie a nawet jak wejdzie, to szybko wyjdzie, bo sponsoring będzie przynosił straty.
Klub 100. Krok jak najbardziej w dobrym kierunku tylko tak jak napisałem wyżej, zawsze trzeba się liczyć z pytaniem: A co ja z tego będę miał? Proszę mi udowodnić, że akurat moja firma na tym zyska i nie będę wyrzucał pieniędzy w błoto?
Uważam, że bez badań marketingowych i określenia grupy docelowej tak naprawdę nie ma się żadnych argumentów. Mając te badania, od razu wygląda się też inaczej w oczach potencjalnych sponsorów nawet jeżeli to są „tylko” lokalni sponsorzy.GregUczestnikAngelo, nie zauważyłem, żeby ktokolwiek tutaj pisał, że pozyskiwanie sponsorów jest proste. Przypuszczam jednak, że żaden poważny podmiot nie wejdzie w sponsoring bez zapoznania się z badaniami marketingowymi kibiców. Bez dopasowania grupy docelowej, dana firma wyrzucałaby pieniądze w błoto.
Czy klub posiada obecnie takie badania marketingowe zrealizowane wśród kibiców? Wiem, że przed rozpoczęciem rundy wiosennej dyrektor nie posiadał takich badań i nic takiego nie mógł zaprezentować potencjalnym sponsorom. Być może to się zmieniło.
Gdyby tego dalej nie było, to wtedy w sponsoring może wejść tylko ktoś kto jest (zagorzałym) kibicem Odry i nie będzie tego traktował jak interes.
GregUczestnikWie ktoś ile klub dostaje z każdego burgera?
Kibic01, odpowiem tutaj na to, co piszesz w tym wątku i co napisałeś w wątku o sparingach. Oczywiście miasto powinno pomagać w promocji choćby wykorzystując własne media społecznościowe. To nic przecież nie kosztuje. Na to jednak musiałby naciskać dyrektor Wróbel. Być może to robi.
Prawda jednak jest taka, że gdyby nie pieniądze z miasta, to byłaby maksymalnie czwarta liga. Zgadzam się jednak z tym, że samorządy nie powinny utrzymywać klubów. Jeżeli Polska ma w tym względzie iść w kierunku Zachodu, to kluby i związki sportowe muszą się uniezależniać od samorządów.
Co do sponsorów, którzy byli a się wycofali (po cichu). Już o tym pisałem, ale powtórzę. W marketingu sportowym właściwie wszystko sprowadza się do dwóch rzeczy. Klub powinny sponsorować te podmioty dla których kibice Odry to jest ich grupa docelowa. Jeżeli sponsor już się pojawi, to powinien być angażowana w komunikację i działania skierowane w stronę kibiców. Wszystko powinno odbywać się na linii klub-sponsor-kibice. Tak jak to ma miejsce w przypadku burgera, który jest dokładnie takim działaniem o jakie chodzi. Każda strona jest zadowolona.
Klub powinien mieć zrobione badania kibiców, żeby określić jaka to jest grupa docelowa. Z określoną grupą docelową uderzać tylko do podmiotów dla których ta grupa jest interesująca. Jeżeli sponsor już wejdzie to powinien być aktywizowany w relacje z kibicami, bo co z tego, że klub ma właściwą dla sponsora grupę docelową jak ta grupa nie będzie wystawiona na ciekawe działania realizowane wspólnie przez klub i sponsora.
Przy spełnionych wyżej warunkach biznes może skorzystać na współpracy z klubem i jest szansa, że nie skończy się to na maksymalnie jednorocznej współpracy.
Jeżeli więc wcześniej byli sponsorzy, to odeszli pewnie tylko z jednego powodu. Współpraca z klubem im się nie opłaciła.
GregUczestnikAngelo, prawdą jednak jest, że w najbliższym sezonie będzie trochę więcej pieniędzy z miasta.
Kibic01, odpiszę Ci na to w wątku o marketingu, bo tamten wątek do tego służy.
GregUczestnikJeżeli tak było, to inny temat.
Angelo, zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Jak to jest, że zimą, w czwartej lidze klub podpisał kontrakty z Wodeckim, Jarym i Tabalą a teraz, już ligę wyżej, klubu nie stać na podpisanie umowy za ani jednym zawodnikiem na poziomie Wodeckiego?
Wiadomo, co się stało z Jarym, ale jednak w pierwszym momencie przeszedł do Odry. Rozumiem, że trzecia liga to dalsze wyjazdy i większe koszty, ale z miasta ma być też wyższa dotacja o 200 000 złotych.
GregUczestnikAngelo, to, co mi opisałeś to jest Twoja perspektywa. Uważam, że jak ktoś ma wyrobione nazwisko, to jemu przedstawia się warunki finansowe i się go nie testuje. Jeżeli ktoś nie ma wyrobionego nazwiska i ma przyjść na testy, to pokazuje się mu potencjalne warunki finansowe i w zależności od oceny przydatności przez trenera (jeżeli będzie zainteresowanie danym zawodnikiem) proponuję się mu konkretną stawkę.
Oczywiście można stwierdzić, co ja tym młodym będę wspominał przed testami o pieniądzach tylko wtedy może się to skończyć tak jak w przypadku testowanego prawego obrońcy i kończy się to zastanawianiem: „Tego moglibyśmy wziąć jak będzie tańszy”. Tak teoretycznie można testować w nieskończoność. Gdyby były podane wcześniej możliwe stawki, to na testy przyjechaliby tylko ci piłkarze, którzy potencjalnie chcieliby grać w Odrze a nie ci, którzy będą marnować czas swój i klubu. Przy podanych wcześniej widełkach wszystkim potencjalnym nowym piłkarzom, drużyna jest wcześniej złożona, bo nikt na treningach i meczach sparingowych nie pojawia się przypadkowo i nie marnuje czasu własnego oraz klubu.
GregUczestnikTym bardziej powinno być to wcześniej określone, bo w innym wypadku wygląda to mało profesjonalnie i kończy się to takim rozmyślaniem jakie sam zaprezentowałeś na zasadzie: „może ten będzie tańszy, to zostanie”.
A jak nie będzie tańszy, to zaprosimy kolejnego na testy i zamiast wcześniej pokazać mu możliwe widełki to znowu będziemy się zastanawiać czy może ten kolejny będzie tańszy?
GregUczestnikUważam, że każdy z testowanych piłkarzy, przed testami, powinien dostać widełki i konkretną informację, np. coś takiego: „Jeżeli zaprezentujesz się dobrze i będziemy Cię widzieć w szerokim składzie będziesz mógł liczyć na wynagrodzenie od… do…. Jeżeli zaprezentujesz się bardzo dobrze i będziemy widzieć dla Ciebie miejsce w pierwszym składzie będziesz mógł liczyć na wynagrodzenie od…do…”
Naprawdę ciężko jest coś takiego zaplanować i wysłać taki krótki komunikat do wszystkich zawodników zainteresowanych testami w Odrze Wodzisław? Wtedy pojawiają się tylko naprawdę zainteresowani i jak dany piłkarz zaprezentuje się tak, że klub go będzie chciał, to będzie bardzo prawdopodobne, że się dogadają.
W innym przypadku wygląda to tak, że klub może marnować swój czas na niewłaściwych piłkarzy a piłkarze marnują swój czas na niewłaściwy klub.
GregUczestnik„Szkoda, bardzo dobrze sie prezentowal. Ja tego nie rozumiem – ile te lebki chca zarabiac w III lidze ?!?!”
Wyczuwam tutaj dyskryminację ze względu na wiek. Jeżeli piłkarz bardzo dobrze się prezentuje i tego typu umiejętności „sprzedaje” klubowi i drużynie, to powinien w zamian za to otrzymać odpowiednią zapłatę. Niezależnie od tego w jakim wieku jest dany piłkarz.
Uważam, że za odpowiednią jakość należy się odpowiednia zapłata. Zadałbym więc odwrotne pytanie. Ile klub zaproponował, że nawet zawodnik testowany, którego chcieli podziękował za propozycję?
GregUczestnik„może on będzie tańszy i zostanie.”
Nie powinno najpierw zaczynać się rozmowy od pieniędzy? Wygląda to bardzo dziwnie, że pojawiają się zawodnicy testowani i dopiero później obie strony są zdziwione.
W klubie jest zdziwienie, że piłkarz chce za dużo a piłkarz jest zdziwiony, że klub daje tak mało. W takim przypadku to był stracony czas i dla testowanego piłkarza i dla klubu, bo mogli testować kogoś innego.
GregUczestnikNegatywnie wypowiadałem się o komunikacji klubu z kibicami a powyżej jednak klub odpowiedział. To na plus a być może na jeszcze większy plus akcja z burgerami Marcina Wodeckiego. Tak powinien wyglądać marketing sportowy.
-
AutorWpisy