Odpowiedz na: Transfery

#18807
luck69
Uczestnik

Hejka

Niejednemu piłkarzowi namieszał w głowie i złamał kariery jego manager. To niestety nie tylko funkcjonujące zjawisko jednak u nas to przybrało już formę jakiejś paranoi. Jeszcze ktoś prosto dwa razy w piłkę nie kopnął, a już mu podstawiają do podpisania kontrakt, z którego często wynikają same problemy. Bo albo wysyła się niewłaściwego zawodnika do nieodpowiedniego klubu na zbyt wysoki poziom, do złego środowiska czy kraju (na siłę, na już aby tylko odciąć pierwszy kupon) albo blokuje mu się wszystkie inne możliwości rozwoju i pojawia się frustracja i żal do wszystkich. To jest patologia, a różnice cen w Europie są tak znaczące, że sprzedaż zawodnika, nawet za małą kasę ale perspektywicznego i do niższych lig i za gówniane pieniądze to zysk już w pierwszym kontrakcie…nikt się tym nie martwi. Jak zawodnik „wypali” to jest to jedno złote jajo (ale rzadko się zdarza). Ci „opiekunowie” tworzą w głowach tych młodych i nieukształtowanych emocjonalnie wizje „kokosów” i luksusowego życia. Bardzo często lądują na marginesie historii kończąc w okręgówkach lub biorąc rozwód z piłką na zawsze. No ale skoro takiego „mamlasa” nikt od juniora nie nauczy szacunku do pracy innych ludzi, do pieniążków oraz kultury osobistej tylko żyje w przeświadczeniu, że jest gwiazdą, kimś najważniejszym na kuli ziemskiej to nic dziwnego. Nie mam na myśli konkretnie tej sprawy z Mateuszem Danielukiem bo jej nie znam ale dzielę się moimi spostrzeżeniami. Tylko ciężką pracą do czegoś się dochodzi i to nie tylko w piłce! Do tego trzeba też mieć troszkę oliwy w głowie i pokory…a często takie niańczenie prowadzi do załatwiania piłkarzom na lewo wielu spraw szkół, świadectw czy nawet dyplomów uczelni (sic)… ale ale to nie są nowe sprawy. Kiedyś kluby „wojskowe” czy milicyjne ściągały do siebie zawodników wg innego „klucza”…kopalnie wg innego etc etc i też była swego rodzaju ochronka…Miejmy nadzieję, że pomimo trudnego czasu jednak uda się jakiegoś napadziora zakontraktować? pzdr